czwartek, 16 grudnia 2010

26.11.05 // Opowiem Wam o...



właściwie to sama nie wiem, jak to powiedzieć...
czwartek i piątek spędziłam na szkoleniu z panem Piotrem Tymochowiczem - tak tak, to ten co "kształtował" Leppera...

Według jego teorii, nieważne jest to, co sami myślimy o sobie, ale to, co inni myślą o nas, jak nas postrzegają, kim dla nich jesteśmy...

Często wystarczy "zagrać" dobrze jakąś "rolę" i ludzie będą myśleli, że jesteśmy odważni, pewni siebie itd., choć tak naprawdę będziemy mieli niskie poczucie własnej wartości i najchętniej nie wychodzilibyśmy z domu...

Jak ważna dla naszej samooceny jest ocena innych? Czy zdarza się, że to jak postrzegają nas inni wpływa na to, kim jesteśmy? Czy odwrotnie?

Czy nie macie czasem wrażenia, że ktoś uważa Was za kogoś kim nie jesteście?


Czy to (takie odgrywanie ról) nie prowadzi w końcu do schizofrenii?

Czy lustro pokazuje nas czy jakieś wyobrażenie nas???

komentarzy [18] Komentuj z głową »
30.11.05 22:34, curly999999999
hmmmmm No z tym jak inni nas postrzegaja trudna sparwa... Osobiscie mam w tylnej czesci ciala jak inni mnie postrzegaja....zdarza sie jednak ze sie tym zamartwiam. Ale mysle ze nie warto, czasami ludzie zbyt pochopnie nas oceniaja a potem baaaaaaardzo tego zaluja. Trzeba zawsze kochac samego siebie i otaczac sie ludzmi ktorzy doceniaja nasze cechy i nie wyolbrzymiaja naszych wad. Naprawde piekne zdjecia, fajny pomysl z tym lustrem... 28.11.05 19:14, *szwagierka // Zazula...
obraziła? no coś Ty!!! żartowałam... i mamy to samo koło napędowe :-) 28.11.05 19:10, *Zazula*
Mam nadzieje, ze sie nie obrazilas ani ze nikt inny sie nie obrazil. Na blogach to tylko skrotami myslowymi mozna porozumiewac sie, bo jakbym sie rozpisala to pol strony by bylo. Prawda jest taka, kazdy jest w czyms dobry, kazdy ma swoj konik. Jesli go nie ma, to zycie jest dlugie - napewno go znajdzie. Ja jeszcze na poczatku studiow tak mialam i odkrylam w sobie na nowo fotografie. I kocham to. I to mnie napedza. :) + 28.11.05 18:41, *szwagierka // Jarku,
no czekam i czekam i się doczekać nie mogę :-) 28.11.05 18:41, *szwagierka // Zazula:-)
no tak "każdy głupi" - to mnie pocieszyłaś :-) i pewnie = nie każdy może być dobry we wszystkich, a jak "jest" to tak naprawdę w niczym nie jest... Pozdrowionko! 28.11.05 00:27, *Zazula*
Kazdy chyba ma jakies kompleksy. Ja swoje lecze w prosty sposob jednak jakbym powiedziala doslownie, wyszlabym na nieokrzesanca :) Ale w skrocie - jestesmy tacy sami, wszyscy, wszyscy mamy kompleksy, ktore jedni kryja lepiej inni gorzej. Ale nadal jestesmy rowni. I ciagle sobie to uswiadamiam na uczelni - jestem starosta roku i bardzo czesto musze isc gdzies gdzie pelno profesorow, dyrektorow, kierownikow zakladu. I co? I nic, nie mam przy nich kompleksow bo wiem, ze sa takimi samymi ludzmi jak ja. Tytulem sie roznimy ale co z tego. Ja przyszly mgr a on prof. dr hab. inz. :))) Ale klompleksy mam przy znajomych mojego Waldka - oni zawsze lazili razem po gorach, sa szczupli i wysportowani. Przy nich czuje sie jak mala, szybko meczaca sie kulka :) Ale wtedy sobie mysle - ze ja potrafie robic ladne zdjecia, ze zostaja docenione w konkursach. Albo ze znam sie na pewnych techniczno - informatycznych sprawach lepiej niz faceci. A dobra kondycje to kazdy glupi moze miec a umysl scisly juz nie :))) 27.11.05 23:49, Man
Zaczekaj-az ja trafie na Ulice Do...ką w Wawie-a wtedy przełamiesz wszystkie bariery szwagierko moja miła;d;d 27.11.05 23:46, *szwagierka // Zazula
ja miałam podobnie... chociaż we mnie ciągle siedzą te kompleksy... jest parę takich, jeszcze ze szkoły podstawowej... ktoś kiedyś coś powiedział - i nawet nie był to "ktoś znaczący", ale do dzisiaj jest to gdzieś we mnie... Zawsze byłam nieśmiała... teraz - pewnie trochę z powodu dzieci, stałam się "odważniejsza", ale ciągle wiele sytuacji wymaga ode mnie "przełamania się"... Pozdrawiam dziewczyny! 27.11.05 18:33, Kasia24 // w zwierciadle niejasno ;)
to tytuł książki Gaardera, ale tak mi się nasunął jak zdjęcia oglądałam :) chyba część życia spędzamy na udawaniu - w ten sposób niestety gubiąc cząstkę siebie :( w pewnym wieku patrzymy na opinie innych - z czasem chyba jednak powoli zaczynamy być sobą :) 27.11.05 17:47, ****
"Nie jesteśmy przecież tacy, jacy w lustrze się widzimy" - nie wiem kto jest autorem tych słów, znam to z piosenki M. Bajora. Myślę, że w polityce/showbiznesie rzeczywiście opinia innych (w gruncie rzeczy elektoratu/fanów) jest najważniejsza, a odgrywanie ról sprawdza się na scenie do osiągnięcia konkretnych (najczęściej wymiernych) celów. Natomiast w życiu codziennym oglądanie się na innych i pędzenie za stadem - to nie jest najlepszy pomysł. Żyj w zgodzie z samym sobą - spędzasz w swoim towarzystwie całe życie - a nie z innymi, z którymi spędzasz tylko chwile... 27.11.05 16:42, Monisi@
PIęKNE OBRAZKI!!!! + ZA CAłOKRZTAłT!!! WPADNIJ DO MNIE NA ROZGRZEWAJąCE NAPOJE :D 27.11.05 12:09, venila
Zazula, ciesze sie ze wreszcie sie przelamalas ;] 27.11.05 11:24, *Zazula*
Kiedys [w LO] bylam bardzo zakompleksiona. Wydawalo mi sie ze ciagle ktos mnie ocenia, ze musze byc taka jaka chca mnie inni, ze nigdy nie sprostam tym wyobrazeniom. Bardzo zle z tym sie czulam ale nie potrafilam zmienic. Dodatkowo czulam sie wiecznie porownywana do starszej siostry. Na wlasniej studniowce nieszczegolnie tanczylam bo balam sie ze ktos mnie wysmieje ze glupio tancze. I to byl przelom. W tym samym sezonie studniowkowym zostalam zaproszona na inna impreze i tam sie niesamowicie wytanczylam, ba nawet poderwalam chlopaka :) Zdalam mature, dostalam sie na studia i poczulam wiatr we wlosach. Na studiach w ogole nie przejmowalam sie jak kto mnie postrzega, bylam tylko JA. I nawet nie wiecie jakie piekne to uczucie, wiedziec ze jest sie cos wartym. Nawet nie cos ale COS. Ze mozna osiagac sukcesy na uczelni, ze mozna byc soba nie patrzac czy ktos zaraz nie wysmieje mnie za bycie soba. Odzylam. To najwszalniajszy etap mojego dotychczasowego zycia. Teraz najwazniejsza jest dla mnie opinia Waldka i Rodzicow. Chcialam wczesniej opisac to wszystko na moim blogu, ale tak dokladniej, o tym co sie dzieje w glowie mlodej dziewczyny [bo w mojej bylo duzo iluzji, nawet teraz], ale nie mam odwagi ani checi az tak sie obnazyc. Jest kilka rzeczy ktorych sie wstydze bardziej lub mniej ale dzieki ktorym nie bylabym ta osoba, ktora jestem teraz. 27.11.05 11:08, Pulpecja * Dudzinka // :))))
"Często wystarczy "zagrać" dobrze jakąś "rolę" i ludzie będą myśleli, że jesteśmy odważni, pewni siebie itd., choć tak naprawdę będziemy mieli niskie poczucie własnej wartości i najchętniej nie wychodzilibyśmy z domu..." Tu jestem w rozterce, bo z jednej strony jestem sobą, z drugiej strony wszyscy myślą, że jestem przebojowa, z trzeciej strony jest odwrotnie - mam piekielnie niską samoocenę, jestem okropnie zakompleksiona i do tego nieśmiała... czy to widać ??? Chyba niezbyt, bo ciągle z tym walczę... zresztą na blogu jestem dużo odważniejsza niż w realu... to jednak inny świat, ale wcale nie jest powiedziane, że gram... nawet jeśli są rozbieżności między mną w realu, a mną w necie... Pokręcone to nie ? :P Hehe - lecę na Torwar - Buźka :)))) 27.11.05 11:01, *szwagierka // Jarku...
i o to chodzi o to chodzi ;-) 27.11.05 10:45, venila
no nie wiem jak dla mnie to zdanie innych jest niewazne. no chyba ze najblizszych a to co mysla inni mam gleboko gdzies =0 27.11.05 02:00, Man
A tam z dylematami takimi-najwazniejsze,że Basia zadowolona:)))) 27.11.05 01:06, cztery-lapy
Owszem, ważne jest to jak nas postrzegają inni, ale wewnetrzne samozadowolenie, jest nie mniej istotne. Życie nauczyło mnie, że to co ja myślę w danej sprawie jest ważniejsze, niz opinia innych. To ja mam być z czegoś zadowolona, to ja mam podjąć jakąś decyzje, czy się to komus podoba, czy nie. A prawda jest taka, że choćby nie wiem jak sie człowiek starał, to i tak wszystkich nie zadowoli, dla tego trzeba byc przynajmniej w zgodzie z samym sobą. Wg teorii pana Piotra nasze życie to wieczny teatr, w którym powinnismy odgrywać role pod publiczkę. jak długo tak można i czy wogóle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz